czyli mania czytania i inne takie
Blog > Komentarze do wpisu
Starsza pani wnika - Anna Fryczkowska
Oj, straszne mam zaległości, bo sierpień był dla mnie rekordowy - przeczytałam dziewięć książek. Chociaż kto wie, czy szybko nie nadrobię - we wrześniu na razie skończyłam tylko jedną. No nic - próby podjęte ;)
![]() Kolejna powieść Anny Fryczkowskiej pojechała ze mną, podobnie jak poprzedniczka, na urlop do Chorwacji. Niestety, w zasadzie tylko się przejechała :) , bo zaczęłam ją czytać już w drodze powrotnej. Chociaż to też kryminał (tak, jak "Kobieta bez twarzy"), jednak trochę bardziej "na wesoło". Perypetie domorosłego samozwańczego prywatnego detektywa i jego babci wielokrotnie wzbudzały u mnie uśmiech, co nie odebrało jednak powagi sprawom poważniejszym. Jarosław Trzaskowski, Jaro, to samotny mężczyzna -babcisynek, wciąż z nią mieszkający, który nie wie, co ma zrobić ze swoim życiem. Za co się weźmie, to mu się nie udaje z różnych przyczyn (choć obiektywnie patrząc oczywiście z jego nieudacznictwa i braku cierpliwości i zdecydowania). Przypadkiem, dla pięknej kobiety, daje się wplątać w czynności detektywistyczne, które niespodziewanie przekształcają się w prawdziwe śledztwo w sprawie morderstwa. Hmm, tylko dlaczego niektóre tropy jakby same mu wpadają? Czyżby stała za tym babcia Halina? ;) Równocześnie z wątkiem tajemniczej śmierci mężczyzny, od którego Jaro miał odebrać cenny obraz, prowadzone jest inne śledztwo - ktoś torturuje i zabija koty, którymi opiekuje się babcia ze swoimi koleżankami. Trzeba przyznać, że przedsiębiorcze starsze panie będą próbowały na wszelkie sposoby znaleźć i odpowiednio ukarać sprawcę. Czy im się uda? Czy żadna z nich nie ucierpi? Obydwie sprawy kończą się w sumie w dość nieoczekiwany sposób - w tej głównej udało się autorce wyprowadzić mnie w pole ;) A Wy pamiętajcie - uważajcie na starsze panie! ;) To zresztą też jest bardzo ważna rzecz w tej książce - starość. Autorka zwraca uwagę na to, jak traktowani są starsi ludzie przez resztę młodego lub goniącego za młodością społeczeństwa. To przykre i bolesne, bo skłania do zastanowienia nad własnym podejściem, zachowaniem i nad tym, że kiedyś i nas to spotka - czy chcemy, żeby tak to właśnie wyglądało? Dla mnie dodatkowym "smaczkiem" było pojawienie się Hanki Cudny z rodziną - tylko jakoś do końca nie mogę się połapać - to było przed wyprowadzką na wieś czy może już po powrocie? Ciekawie wypadł też wątek miłosny - zwłaszcza, że też nie jest ckliwy i banalny. Bardzo mi się ta książka podobała, nie mogę się już doczekać kolejnego kryminału pani Ani - mam nadzieję, że już jest "w obróbce" :) Za ciekawe niesztampowe pomysły na intrygę, za soczysty, ale niewulgarny język, za bohaterów z krwi i kości, z mięsa właściwie - pani Fryczkowska - uwielbiam Panią :) piątek, 21 września 2012, maniaczytania
TrackBack
|
![]() |